"Programowanie w software house jest skutkiem ubocznym rozmowy z klientem o jego problemach" - wywiad z Business Development Managerem

Współczesny świat biznesu stawia przed przedsiębiorcami coraz to nowe wyzwania. Konkurencja rośnie, technologie ewoluują, a potrzeby  stale się zmieniają.  W tym gąszczu problemów łatwo jest się zagubić... Jak tego uniknąć? Co zrobić w sytuacji, kiedy brakuje budżetu na zlecenie wykonania danej usługi? Jak wybrać właściwego dostawcę? Co sprawia, że projekt można nazwać sukcesem?


Zachęcamy do przeczytania wywiadu z Krzysztofem Sośnickim, Business Managerem w Devqube, który zdradza swoje skuteczne tajniki. 


Pytanie 1: Krzysztof przychodzi do Ciebie klient i nie ma dużego budżetu. Co wtedy?

Krzysztof Sośnicki, Business Development Manager w Devqube: W takich sytuacjach tak naprawdę działamy różnorodnie. Trzeba wziąć pod uwagę to, że różne są sytuacje, różne aspekty, które o które musimy zapytać klienta. Zdarza się tak, że klient myśli o tym, że dany software będzie kosztował nie wiadomo ile pieniędzy, a tak naprawdę przychodzi do takich sytuacji, gdzie często programowanie przez tydzień czasu wystarczy na rozwiązanie jego problemu bądź spełnienie jego oczekiwań biznesowych. Ale to też nie jest jedyna opcja. Nie ucinamy zawsze zakresu. Wręcz przeciwnie, zawsze chcemy dla klienta zrobić jak najwięcej, też żeby mu pomóc. Natomiast trzeba wziąć pod uwagę, że możliwości jest kilka. Możemy równie dobrze dogadać się z klientem na rozliczenie ratalne, możemy zaproponować mu dofinansowanie unijne. Współpracujemy z różnymi firmami, które takie dofinansowania piszą, wpisują to potem w różne programy, informują, jakie zagadnienia tak naprawdę powinny być poruszone w takim wniosku, bądź doradzają, co należy zrobić, aby być gotowym na wzięcie takiego dofinansowania. Więc brak budżetu nie jest, jak to się popularnie w naszej branży mówi deal breakerem. Wręcz przeciwnie, jest to bardziej temat do rozmowy. W jaki sposób możemy się dostosować do klienta, aby dla niego to też było optymalne. No bo nie ukrywajmy, my jako branża IT musimy być elastyczni.

Pytanie 2: Czym jest zatem dla Ciebie Devqube, nie z definicji standardowego software house, ale z realnych działań?


Krzysztof Sośnicki, Business Development Manager w Devqube: Tak naprawdę dla mnie Devqube był dużym przeskokiem, jeżeli chodzi o moje wcześniejsze zajęcia, ponieważ od 10 lat jestem w branży IT. Natomiast można powiedzieć, że to dopiero w devqube zrozumiałem czym, z czym ten świat tak naprawdę się łączy i jakie usprawnienia i jakie modyfikacje może do firm wdrożyć. Dla mnie devqube jest miejscem, w którym można pozyskać fajną wiedzę. Jest to skarbnica ciekawych pomysłów. I tutaj żeby była jasność nie mówię o tym narcystycznie, tylko ze względu na to, jak wielu specjalistów pracuje u nas w firmie. Są to ludzie, którzy też pracowali przy ogromnych projektach, jak i przy tych naprawdę niewielkich, które zajmowały kilka dni pracy. Dla mnie devqube to tak naprawdę jest też miejsce, w którym można pozyskać rzetelne informacje, ponieważ zdarzały się takie sytuacje, kiedy klientowi mówiłem, że nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić. Nigdy nikt nie miał o to do mnie pretensji. Mierzymy siły na zamiary, ale dodatkowo też trzeba wziąć pod uwagę, że branża IT jest bardzo specyficzna. Tak naprawdę nie ma dzisiaj na świecie wielu rzeczy, których nie dałoby się zaprogramować. Pytanie tylko, w jaki sposób się to zrobi i jak szybko i za jakie pieniądze. Programowanie w software house jest skutkiem ubocznym rozmowy z klientem o jego problemach, Bo jak dostaniemy te informacje od klienta: Co jest jego problemem, co mu nie działa, to tak naprawdę dopiero wtedy wchodzi w 100% praca z naszej strony. Bo my wiemy już gdzie jest ten obszar, który który jest trudny z poziomu klienta, który chce usprawnić, poprawić, zautomatyzować może. I to jest dopiero tak naprawdę rozkręcenie tej karuzeli, jeżeli chodzi o współpracę.

Pytanie 3: Ładnie powiedziałeś, że programowanie w software house jest skutkiem ubocznym rozmowy z klientem o jego problemach. Czy możesz to rozwinąć?


Krzysztof Sośnicki, Business Development Manager w Devqube: Tak, jak najbardziej. Rzadko zdarza się tak, że klient przyjdzie do mnie i powie: “Krzysztof, Chciałbym dla przykładu rozwiązanie mPos-owe, ponieważ denerwuje mnie to, że mam kasy fiskalne, mam terminale. Moi kierowcy zajmują się tym sprzętem w taki sposób. Właściwie opiekują się tym sprzętem w taki sposób, w jaki się opiekują, czyli potrafią przejechać terminal i tym podobne rzeczy.” Więc zazwyczaj klient przychodzi mówiąc, że dużo za coś płaci. To jest jeden z głównych powodów. Dużo za coś płacę. Jest to jakiś model, często SASowy, czyli subskrypcyjny, abonamentowy, no i w perspektywie powiedzmy krótkofalowej jest to opłacalne dla klienta, żeby wejść, zweryfikować pewne sytuacje, a w perspektywie długofalowej potem się okazuje, że nie ma w sumie nic swojego. Wyciągnięcie pewnych danych może być problematyczne, choć nie zawsze. I tak naprawdę mówiąc o tym, co się dzieje w Twojej firmie, co Ci nie działa, ja dopiero wtedy, tak jak powtarzałem wcześniej, mogę wejść na takie odpowiednie tory współpracy, ponieważ na podstawie własnego doświadczenia, różnych projektów, które robiliśmy też. Tak jak wspominałem, pracownicy devqube nie pracują tutaj od zawsze, co jest naturalne na rynku pracy, też mają doświadczenia z poprzednich firm. To powoduje, że możemy zaproponować pewne optymalne rozwiązania. Mało tego, są takie sytuacje, kiedy klient już z nami współpracuje od jakiegoś czasu i przychodzi z kolejnymi rzeczami. 

Mogę tutaj przytoczyć taką sytuację: Dosłownie tydzień temu miałem małego klienta z branży FMCG, który przyszedł do nas z problemem wkładów chłodzących do termo boxów. Chodziło o to, żeby była zachowana odpowiednia temperatura w termo boxach. Ale wiadomo jest to jedzenie jest to dostarczanie jedzenia. Jest to szalenie istotne, aby ta temperatura była odpowiednia, aby to jedzenie po prostu w takie dni, jak już teraz nam się na szczęście zaczynają, czyli dość ciepłe, a nawet gorące. No to jedzenie się nie zepsuło i nie miało żadnych tutaj fermentacji i tym podobnych rzeczy. Co za tym idzie zaproponowaliśmy pewne ciekawe rozwiązanie, o którym niestety nie mogę powiedzieć ze względu na na podpisane dokumenty z tym klientem, co też jest u nas standardem. Tak przy okazji. Natomiast jest to rozwiązanie, które na pewno jest innowacyjne w skali nie tylko tego klienta, ale myślę, że mogę odważnie powiedzieć, że w skali kraju coś, co mocno zmieni jego optymalizację z punktu widzenia nadzorowania pracowników. Więc to, co powiedziałem, że te problemy przedstawiane przez klienta, no to to jest tak naprawdę siła napędowa tej współpracy, bo ja nie wiem, co u klienta się dzieje, ja nie wiem, jak on, jakie chce mieć efekt końcowy. Natomiast jeżeli powie mi, że taki problem ma, to tych efektów końcowych mogę mu przedstawić kilka i on wybierze odpowiedni dla siebie.

Pytanie 4: Czyli można powiedzieć, że nie jest to typowe standardowe podejście na zasadzie przychodzi klient, płaci za usługę i się żegnamy. Jesteś osobą, która realnie pomaga klientom zidentyfikować i rozwiązać ich problemy biznesowe. Wszystko na zasadzie wsparcia, partnerstwa, a nawet doradztwa. Jak to działa w praktyce? Jakie kroki podejmujesz, aby zrozumieć potrzeby i cele klienta? Bo raczej nie ma tak, że klient przychodzi i otwarcie mówi: No cześć Krzysztof. Wiesz co? Bo ja nie radzę sobie z tym i z tym, albo brakuje mi tego i tego.


Krzysztof Sośnicki, Business Development Manager w Devqube: No gdyby tak było, że przychodzi z konkretnymi rzeczami, Ja tak naprawdę byłbym niepotrzebny. Byliby potrzebni tylko deweloperzy, którzy zaprogramuje pomysł klienta. Zgadza się. Moja praca tak naprawdę można ją podzielić na takie trzy, cztery etapy. Pierwsze to jest zebranie w ogóle oczekiwań klienta odnośnie swojego pomysłu. Dajmy na to przykład z innej branży klient firma ochroniarska przyszedł do mnie z informacją, że w sumie to oni cały czas dużo piszą w takich różnych księgach, różne zdarzenia muszą przedstawiać i tak dalej. No i co w związku z tym? Jak moglibyśmy im pomóc? Co zaproponować, żeby, żeby tak naprawdę usprawnić ich pracę? No i pierwszym krokiem, który ja muszę podjąć, to nie jest od razu zaproponowanie gotowego software'u, który wdrożymy, bo nie wiem, co tam będzie. Tak naprawdę nie znam tej branży. Muszę zapoznać się z branżą, muszę zrobić wywiad z klientem. Bardzo często jeździmy na warsztaty do klientów, żeby też zrozumieć ich system działania, żeby wiedzieć, że to nie jest problem samego posiadania fizycznego na przykład jakiegoś raportowania, tylko automatyzacja wielu innych procesów, o których nie wspomni w pierwszej rozmowie czy przy pierwszym spotkaniu. Więc często jest to wejście analityczne, sprawdzenie o co chodzi, właściwie co klient potrzebuje. I później ubranie to w jakieś ramy. Drugim etapem jest konsultacja z zespołem. Przedstawiam im problem co się dzieje i tak naprawdę jest tzw. brainstorming, czyli popularna burza mózgów. Rozmawiamy o tym, jaki klient ma problem, gdzie byśmy mogli tutaj mu pomóc, co usprawnić. To jest najprzyjemniejszy etap pracy z mojego punktu widzenia, ponieważ to jest też moment, w którym wymyślamy właśnie te funkcje, o których klient nie pomyślał, bo nie wiedział na przykład, że jest to możliwe do wykonania.

Zdarza się też tak, że jak najbardziej wiedział, ale myślał, że to będzie bardzo drogie. Więc ja robię taki pełny research wokół jego branży, jak i możliwości technologicznych i pomysłów. Wracam z tym do klienta. To jest trzeci etap tak naprawdę negocjacje. Czyli to jest moment, w którym ja przedstawiam, co możemy zrobić, jak możemy zrobić, w jakich językach możemy to napisać. Czy do tego później będę potrzebował aplikację mobilną? Czy software będzie wyłącznie na przeglądarki, czy to ma być jeszcze dodatkowo dostarczone do tego jakieś hardware czy jakieś fizyczne urządzenia, nie wiem, skanery kodów kreskowych, czujniki temperatur, różnego rodzaju rzeczy. I to jest ten moment, w którym klient w moim przynajmniej odczuciu dostaje od nas tą dużą wartość, bo można powiedzieć, że na tym etapie my mu dajemy gotowe, nowe pomysły. Pomimo tego, że nie mamy podpisanej umowy, to już na tym etapie my musimy wyjść przed szereg. Chociaż nie wiem czy słowo musimy tutaj pasuje. Chcemy, bo my nie chcemy współpracować z klientem na zasadzie podpisz najpierw umowę, zobowiązać się, że z nami będziesz pracował, a dopiero wtedy Ci przedstawimy swoje pomysły. Tak naprawdę tak jak powiedziałem, jest to na tyle ciekawa branża, że wiele firm podejrzewam działa w podobny sposób. 

Natomiast tak jak mówię, my nie chcemy kasować klienta za wszystko. To jest etap naszej pracy, naszego researchu i tym czwartym etapem to już jest wykonanie. Klient zdecydował się na odpowiednie rzeczy, odpowiedniego oprogramowania, odpowiedni hardware może i dochodzi do współpracy i ta współpraca też jest współpracą dostosowaną pod klienta. Oczywiście jak każdy software house działamy w pewnych metodologii, jak to wszystko jest w odpowiedni sposób poukładane, raportowane klientowi i klient też uczestniczy w procesie tworzenia. To nie jest tak, że my znikamy na trzy miesiące, rok, półtorej roku i on nie wie, co się dzieje. On jest na bieżąco informowany. On może uczestniczyć w spotkaniach wewnętrznych. To też wydaje mi się jest dużą wartością, ponieważ może na bieżąco korygować albo stwierdzać, że pewne rzeczy chciałby dołożyć do danej funkcjonalności, bo też mu to będzie potrzebne. Więc tak jak powiedziałeś, to partnerskie podejście jak najbardziej u nas się sprawdza. Z tego względu, że rzadko współpraca devqube versus klient zamyka się na jednym wykonanym zadaniu, zamknięciu współpracy i tyle się widzieliśmy, ponieważ też pomagamy utrzymywać system klientowi. Zdarza się tak, że jesteśmy odpowiedzialni za tzw. DevOps, za różnego rodzaju serwery. Doradzamy tutaj co należałoby dobrać, jaką konfigurację. My jesteśmy dla klienta. Tak naprawdę nie ma obszaru, w którym, w którym nie pomożemy klientowi. Nie dlatego, że jesteśmy tak fantastyczni, mamy taką wiedzę, ale mamy też partnerów, którymi możemy się wspomagać. No i w kwestii współpracy Firma versus firma czy firma versus klient Zawsze staramy się być po prostu fair wobec tej drugiej strony.


Pytanie 5: Biorąc pod uwagę Twoje doświadczenie. Jakie są główne wyzwania, z jakimi borykają się klienci, Z którymi nawiązujesz relacje i współpracę? Kogo przyjmujesz z otwartymi ramionami?


Krzysztof Sośnicki, Business Development Manager w Devqube: Można powiedzieć, że przyjmę każdego z otwartymi ramionami, ponieważ prócz tego, że każda, każda rozmowa to jest potencjalna współpraca, to nawet jeżeli nie nawiąże się z tego współpraca, to jest to dla mnie kolejna wartość jeżeli chodzi o wiedzę. Trzeba wziąć pod uwagę, że ja jako Business Development Manager muszę mieć wiedzę wszechobecną. Bardzo często ludzie przychodzą do mnie z jakiejś branży, której ja na przykład nie znam. Jest to coś nowego albo jest to branża, którą mało się interesuję. Muszę nadgonić, muszę poznać te wszystkie tajniki tej branży. Otwarcie o tym oczywiście informuje klienta. Natomiast nie selekcjonowałbym tutaj nikogo. Tak jak mówiłem, raz, że wiedza pozyskanie tej wiedzy, dwa jest to kolejne doświadczenie biznesowe. Ja wychodzę z założenia, że nie ma gorszej rzeczy niż zamknąć się w czterech ścianach i nie wychodzić do klienta. Każda rozmowa z klientem jest fajna. Każda rozmowa z klientem jest wartościowa i każdy kontakt międzyludzki jest czymś cennym. Więc tak naprawdę jeżeli chodzi o to, jakie są główne wyzwania, to głównym wyzwaniem jest czas. Można powiedzieć trzeba tego czasu znaleźć odpowiednio dużo dla każdego. Wiadomo, że od tego dzisiaj też pomaga nam software. Mamy kalendarze, mamy spotkania online. Ale. Ale tak naprawdę głównym wyzwaniem, już abstrahuję od samych spotkań, to jest często znalezienie odpowiedniej metodologii pracy. Z punktu widzenia procesu u klienta, ponieważ nie ukrywajmy, wielu z nas pewnie kojarzy różnego rodzaju linie produkcyjne. Jedne są ułożone w taki sposób, inne w inny. I tak naprawdę nie ma złotego środka. Oczywiście są pewne złote standardy, takie kroki milowe, które muszą być po prostu wykonane, bo bez tego podstawa leży. Ale później już mówimy o tych smaczkach i wyzwaniach - Są właśnie te smaczki, te pojedyncze funkcjonalności, czasami bardzo proste, błahe wręcz do wykonania, ale usprawniające mega wiele aspektów u klienta. Więc można powiedzieć. Kto może do mnie przyjść i kogo przyjmę? Każdego - chętnie porozmawiam, sprawdzę, postaram się doradzić. Jak nie będę potrafił, to bardzo możliwe, że znam kogoś, kto będzie to potrafił zrobić. A jeżeli nie znam, to powiem otwarcie, że o tym nie słyszałem i jak tylko się dowiem, to oczywiście o tej osobie będę pamiętał.

Pytanie 6: A czy możesz opowiedzieć o sytuacji, w której musiałeś rozwiązać naprawdę złożony problem klienta?


Krzysztof Sośnicki, Business Development Manager w Devqube: Jak najbardziej. Mogę powiedzieć tak jak wspominałem wcześniej, jest to o tyle trudne, że mówiłem o tym, że mamy podpisane tak zwane NDA umowy z klientem i jest to o tyle problematyczne, że nie mogę mówić na gotowych przykładach, na której w mojej głowie właśnie się pojawiły. Natomiast był to problem, żeby to uogólnić. W jaki sposób można ograniczyć czynnik ludzki w przypadku oszukiwania właśnie przez pracownika pracodawcę? To było wyzwanie, ponieważ możliwości do tych oszustw było bardzo dużo. Klient miał pewną cierpliwość, jeżeli chodzi o swoich pracowników do pewnego momentu i chciał to mocno uciąć, co też nie było dobre. To było bardzo trudne, żeby wytłumaczyć klientowi, że ograniczenie w tej sytuacji tego pracownika do działania tak powiedzmy od A do Z wg każdego punktu procesu wbrew pozorom może się odwrócić przeciwko niemu. I tu nie mówię o czynnikach HR owych i tym podobnych, tylko chodzi mi stricte o jego codzienną pracę. Trzeba było znaleźć takie rozwiązania, które w pewien sposób nie będą inwazyjne z punktu widzenia pracownika, ale zarazem będą spełniały oczekiwania jego pracodawcy, czyli docelowo naszego klienta. To był jeden z takich przykładów. 

Drugi, który, który mi się nasuwa w głowie, kolejny to jest firma ochroniarska, o której wspominałem, ponieważ to był klient, który miał, miał swój system, który my musieliśmy przepisać i usprawnić, a najlepiej za jak najmniejsze pieniądze.Więc to są takie rzeczy, w których trzeba podejść do tego typu zadań, ponieważ kiedyś ktoś mi jeden z klientów mi przedstawił takie powiedzenie, że najlepiej zrobić to szybko, tanio i dobrze i trzeba wykreślić zawsze jedno z nich, żeby móc to wykonać. A tutaj tak naprawdę trzeba było zastosować wszystkie trzy. Natomiast udało się jak najbardziej podjąć współpracę z tym klientem i muszę przyznać, że efekt końcowy był taki, że klient wydaje mi się, że zostały dostarczone klientowi wszystkie te trzy aspekty, czyli miał stosunkowo szybko. W moim odczuciu klient był zadowolony, więc wydaje mi się, że jak najbardziej. Jakościowo kod jak najbardziej był dostarczony dobrze. Poprawiliśmy też wszystkie błędy, które były na poprzednim systemie i nie zapłacił za to dużo dlatego, że wykorzystaliśmy technologię hybrydową w tym przypadku więc wydaje mi się, że to są takie wyzwanie wszędzie tam, gdzie bierzemy pod uwagę czynnik ludzki i pieniądze. To są te wyzwania, z którymi musimy się mierzyć na bieżąco.

Pytanie 7: Biorąc pod uwagę casy, które przytoczyłeś, nasuwa mi się myśl, że tak naprawdę wielkość projektu nie ma tutaj znaczenia. Jest potrzeba, jest analiza, jest realizacja. Czy to mała, czy to duża? Czy myślisz, że właśnie to wyróżnia devqube na tle innych software house ów?


Krzysztof Sośnicki, Business Development Manager w Devqube:  Nie wiem czy to wyróżnia nas spośród innych software house ów, ponieważ podejrzewam, że nie tylko my w ten sposób działamy. Na pewno z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że dla nas to nie ma większego znaczenia. To nie jest tak, że selekcjonuje się klienta na podstawie wielkości projektu. Dla nas bardzo często są to atrakcyjne, dodatkowe wartości, coś innowacyjnego. Jesteśmy w stanie poznać nową branżę. Nie można. Nie można podejść do tego w ten sposób, że klient duży zawsze będzie najlepszy, a klient mały zawsze będzie najgorszy. Albo w drugą stronę, że najmniejszy zawsze będzie najlepszy, a duży najgorszy, bo to jest bardzo dużo pracy i dużo złożoności. Ja bym podszedł tutaj do tego w ten sposób. Ja powtórzę się, ale nie ma to dla nas znaczenia, kto przyjdzie. Dla nas znaczenie jest takie, aby była to osoba, która chce po prostu otwarcie porozmawiać o swoich problemach. O tym też nie wspomniałem wcześniej, a to to jest szalenie istotne w takiej współpracy. Ja wiem, że może mówię o takich bardzo prostych rzeczach, ale im więcej tych problemów poznamy, im więcej trudności, czasami nawet złości klienta przelanej w tej rozmowie na zaistniałe sytuacje, które były w firmie zostanie nam przekazanych… Tym łatwiej nam jest zrozumieć problem i dostosować do niego rozwiązanie. Więc nie dzielił bym tutaj. Tak naprawdę zależy nam na ciągłym wdrażaniu czegoś nowego, a jeżeli pojawi się klient z tej samej branży i będzie chciał zrobić oprogramowanie bardzo podobne do poprzedniego, to też oczywiście je zrobimy. To nie jest tak, że szukamy tylko, że tak powiem, innowacyjnych projektów i tylko takich, które są wielkości, nie wiem, wielkich magazynów typu Amazon.

Pytanie 8: Krzysztofie, a jak definiujesz sukces w swojej pracy?

Krzysztof Sośnicki, Business Development Manager w Devqube: Dla mnie sukcesem zawsze będzie stały kontakt z klientem i jego pozytywne reakcje na nasze spotkania. Ja akurat jestem osobą odpowiedzialną za biznes w naszej firmie, więc zależy mi zawsze na tym, aby to na końcu klient powiedział dobra robota. To jest dla mnie najlepsza pochwała jaka może być. Oczywiście to nie jest też tak, że tworzę teraz jakąś świetną laurkę na zasadzie takiej, że nigdy nie zdarzyło nam się jakieś przesunięcie czasowe, nigdy nie zdarzyło nam się zrobić jakiś błąd. Tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia błędów. Więc tutaj bym podszedł do tego tematu w ten sposób, że na pewno sukcesem jest to, że otwarcie mogę powiedzieć klientowi przy przy naszej współpracy, że popełniliśmy ten błąd, oczywiście go priorytetowo naprawiamy i robimy dalej według harmonogramu bądź mamy delikatne opóźnienie. Nie przewidzieliśmy pewnych rzeczy w procesie. To też oczywiście się zdarza. Klient nam nie powie całego procesu, my nie zapytamy o coś, bo może to być dla nas kompletnie nieoczywiste, a dla klienta wręcz przeciwnie. Zdarzają się sytuacje, gdzie musimy modernizować tę pracę w trakcie trwania projektu, bo na tym polega właśnie tworzenie oprogramowania. To nie jest projekt, który zrobimy od A do Z według sztampowych wytycznych, według jakiejś książki, bo to są często sytuacje specyficzne u klienta. Więc dla mnie sukcesem będzie, kiedy on na koniec powie tak, dobra robota, dobrze mi się z wami współpracuje, a nie ukrywam najlepszym takim później zwieńczeniem tej współpracy jest kolejne zamówienie i to traktuję jako sukces, kiedy klient jest zadowolony ze współpracy z nami.




"Programowanie w software house jest skutkiem ubocznym rozmowy z klientem o jego problemach" - podkreśla Krzysztof. 


To właśnie w trakcie tych rozmów rodzi się zrozumienie potrzeb i celów biznesowych, co pozwala na opracowanie optymalnych rozwiązań. Nie chodzi o to, by klient precyzyjnie formułował swoje problemy, ale o to, by wykonawca pomógł mu je zidentyfikować i rozwiązać. Służą temu wnikliwe rozmowy, analizy i warsztaty, podczas których wspólnie definiuje się cele i strategie działania.


To podejście dalekie od standardowego modelu "zlecenie - usługa - rozliczenie". Stawia na budowanie relacji i partnerstwo, oferując wsparcie i doradztwo na każdym etapie współpracy. Nie chodzi też o zysk za wszelką cenę, ale o realną pomoc klientom. Kod nie jest tutaj celem samym w sobie, ale narzędziem do rozwiązywania konkretnych problemów biznesowych. Dopiero na tej podstawie powstają rozwiązania informatyczne, które realnie wpływają na funkcjonowanie firmy.


Devqube = Partnerstwo, a nie zwykła transakcja

Szukasz software house'u, który nie tylko napisze kod, ale również zrozumie Twój biznes i pomoże Ci rozwiązać problemy? Skontaktuj się z Krzysztofem i przekonaj się, jak może pomóc Ci osiągnąć sukces.

👉 Przejdź do profilu Krzysztofa na Linkeidn



Popularne posty z tego bloga

Czy dane mogą rozwiązywać problemy biznesowe?

Google Analytics 4: Odkryj, co użytkownicy robią na Twojej stronie lub w aplikacji!

Audyt UX: Klucz do Poprawy Wyników Biznesowych Twojej Firmy